a kiedy znowu krzyże połamią ramiona a tchórz w nas będzie siedział bez cienia odwagi to wtedy oni przyjdą z zaciśniętą pięścią i wywloką nas z historii bezbronnych i nagich

 

 

 

nie ty mnie będziesz rozliczał z mojego sumienia

i z miłości do matki... z prawdy ...i  z odwagi

z pogardy którą niosłem dla zdrajców i tchórzy

nie ty będziesz mojego sumienia języczkiem u wagi

 

godziny przy piórze - one leczą rany...

wtedy prostuję skrzydła i spoglądam w niebo

gdzie Pan Bóg mruga gwiazdą z ciemnej studni nocy

gdzie Jego znak największą jest serca potrzebą

 

nie ty mnie będziesz głupim poszturchiwał prawem

grodził ciasne granice wolności i kary

kto chce wypełnić testament swojego narodu

temu nigdy nie zabraknie odwagi i wiary...

 

a kiedy znowu krzyże połamią ramiona

a tchórz w nas będzie siedział bez cienia odwagi

to wtedy oni przyjdą z zaciśniętą pięścią

i wywloką nas z historii bezbronnych i nagich

 

i i popędzą tak jak kiedyś na plac Europy

precyzyjnie posortują tych są w potrzebie

i otworzą nam na oścież w górze wielką bramę

by pokazać że porządek ma być nawet w niebie

 

stos zapłonie tak jak kiedyś - żelazo zadzwoni

wielka łuna będzie drżała kirem i purpurą

dym się będzie wlókł po ziemi z niechcianej ofiary

i przesłoni nasze niebo czarną groźną chmurą