na szpitalnym śmietniku Krwawy Strzęp Bóg podnosi i nadaje mu imię Janka Ewy czy Zosi

 

 

 

Matko Nienarodzonych!

pozbawionych imienia

wyrzuconych na śmietnik

nieludzkiego sumienia

 

dzisiaj śpiewa kolędę

w nas wstydliwe milczenie

referendum rozpaczy

pod czerwonym kamieniem

 

tylu Nienarodzonych

u Twych kolan płacze

przyjmij naszą modlitwę

gdy sumienie kracze

 

Mała Ludzka Kruszyna

w prześcieradle krwi

zanim się narodziła

już śmiertelnie śni

 

z pępowiną odciętą

bezlitosnym wyrokiem

zawinięta w gazetę

przydeptana mrokiem

 

śni o oczach matczynych

których nie zobaczy

o czułości i bólu

zaplątanych w rozpaczy

 

o ramionach ojcowskich

jak słoneczna dolina

w które wraca się ufnie

kiedy kłamstwem zacina

 

na szpitalnym śmietniku

Krwawy Strzęp Bóg podnosi

i nadaje mu imię

Janka Ewy czy Zosi

 

potem głosem donośnym

wszystkich świętych zwołuje

i powtarza imiona

i do księgi wpisuje

 

i troskliwie oddaje

w ręce Matki spłakanej

tajemnicę istnienia

Dekalogu testament

 

Matko Nienarodzonych!

pozbawionych imienia

wyrzuconych na śmietnik

nieludzkiego sumienia

 

Opiekunko Bezbronnych

zdławionych przemocą

których tulisz najczulej

 wigilijną nocą

 

spraw by domu naszego

mógł przekroczyć próg

z radością dziś witany

zapłakany Bóg!

 

Matko Osieroconych!

Matko Chrystusowa!

nad kołyską miłości

złóż te gorzkie słowa…

 

 

NASZA STAJENKA

 

jeszcze nie przyszedłeś

a już Cię zranili

Herod już nie czeka

a Twe urodziny

uzbrojony w strzykawkę

lancet oraz prawo

wyciąga krwawe ręce

do Małej Dzieciny

 

jeszcze nie przyszedłeś

a już Cię skazali

podeptali boże prawo

godność i sumienie

rozszarpali Twoje ciało

utopili gwiazdę

co płonęła nad Betlejem

Bożym Narodzeniem

 

jeszcze nie przyszedłeś

a już Herod czeka

i odkaża  brudne ręce

w parlamentach świata

Chryste! jak ta stajenka

nasza dziś uboga

bez miłości i wiary

w chłodnym sercu kata!

 

 

MOŻE ZNÓW POWRÓCĄ…

 

Herod siedzi w czołgu

i do dzieci strzela

zobacz Panie Jezu!

mur nas dziś oddziela

 

nie chodź do Betlejem

wokół gwiżdżą kule

los nasz zapisany

ciągle krwią i bólem

 

usiądź w naszym sercu

w ciepłym kącie wiary

jeśli do nas strzelą

zatrzymaj zegary

 

jeśli cud zobaczą

i bezsilność kuli

może znów powrócą

aby Cię przytulić…